„A gdyby tak marketing i HR siadły do wspólnego stołu – i mówiły tym samym językiem?”

W każdej firmie przychodzi taki moment, gdy działania komunikacyjne przestają być jedynie dodatkiem do operacyjnej codzienności, a stają się fundamentem zaufania – zarówno wewnątrz zespołu, jak i w relacjach z klientami. W Ornsson Solutions, firmie, która zajmuje się rozwojem kompetencji i automatyzacją procesów HR-owych, ten moment przyszedł naturalnie. I zaczął się – zupełnie niepozornie – od rozmowy rekrutacyjnej.

To właśnie wtedy, podczas mojej rozmowy z Ewą Sarką, HR Business Partnerką, poczuliśmy, że między nami istnieje nie tylko zawodowe dopasowanie, ale wspólna wrażliwość na język, ludzi i sens komunikacji. Coś, co trudno opisać, a co potem okazało się punktem wyjścia do czegoś większego – stałej, zintegrowanej współpracy pomiędzy działem marketingu i HR. Później dowiedziałem się, że proces mojej rekrutacji posłużył Ewie jako materiał do pracy dyplomowej na studiach podyplomowych, które współorganizujemy z SGH. Ten szczegół mówi wiele o tym, jak uważnie obserwuje ludzi i potrafi wyciągać wnioski, które wykraczają poza bieżące zadania.

Nasza współpraca nie była narzucona przez strukturę organizacyjną. Wyrastała organicznie – z potrzeb, projektów i wspólnych wyzwań. Zaczęło się od pierwszej wspólnej ankiety – badania satysfakcji kontraktorów i pracowników, które miało nie tylko zebrać dane, ale także pokazać, że pytamy, bo chcemy coś z tym zrobić. Ewa zadbała o to, by pytania były celne, nieinwazyjne i mądrze skonstruowane. Ja dopilnowałem, by ankieta miała logiczny układ, język był inkluzywny, a formularz wizualnie przejrzysty. Odpowiedzi, które otrzymaliśmy, były szczere i szczegółowe – nie dlatego, że pytaliśmy, ale dlatego, że pytaliśmy z szacunkiem.

Później przyszły kolejne wspólne działania – tworzenie komunikatów do pracowników, prace nad wdrożeniem wartości ESG, opracowanie nowej sekcji na stronie firmowej, komunikacja onboardingowa, oprawa graficzna polityk i dokumentów. Przy każdej z tych inicjatyw czuliśmy, że HR i marketing mogą nie tylko się uzupełniać, ale naprawdę współistnieć. To był rodzaj dialogu – ona wnosiła wiedzę o ludziach i organizacyjnej rzeczywistości, ja wnosiłem formę, język i narrację. To, co powstawało, nie było już ani „HR-owe”, ani „marketingowe” – było po prostu dobre.

Najbardziej wymagającym, ale też najbardziej satysfakcjonującym projektem okazała się wspólna praca nad wdrożeniem polityk ESG. To zadanie wymagało nie tylko precyzyjnej wiedzy merytorycznej, ale i dużej uważności językowej. Razem stworzyliśmy struktury dokumentów, polityki przeciwdziałania korupcji, różnorodności, zakupów czy ochrony środowiska, które nie tylko spełniały formalne wymogi, ale były zrozumiałe i wiarygodne.
Ewa dbała o zgodność i kontekst HR-owy, ja o to, by nikt nie pogubił się w zawiłościach zapisów. Efektem, mam nadzieję będzie nie tylko pozytywna ocena zewnętrzna, ale też lepsze zrozumienie tych dokumentów przez ludzi w firmie.

To, co okazało się kluczowe w naszej współpracy, to umiejętność słuchania się nawzajem. Nie chodziło o to, by wszystko konsultować, ale by wiedzieć, kiedy jedno z nas ma coś, co warto powiedzieć. Ewa ma niesamowitą zdolność rozpoznawania motywacji, nastrojów i potrzeb zespołów. Ja staram się tę wiedzę przekładać na słowa, które nie tylko informują, ale też budują relację. To działa, bo mamy zaufanie do swoich kompetencji – i bo wiemy, że cel jest wspólny.

Dużo rozmawiamy o języku. O tym, jak mówić do ludzi w sposób, który nie będzie tylko korporacyjną kalką, ale autentycznym głosem naszej organizacji. To dlatego planujemy wspólne warsztaty z języka inkluzywnego – nie tylko jako element polityki równościowej, ale jako narzędzie do lepszej komunikacji na co dzień.

W firmach takich jak nasza – firmach rozwojowych – komunikacja nie jest osobnym działem. Jest kompetencją, która przenika wszystkie struktury. Współpraca HR i marketingu może stać się nie tylko możliwa, ale konieczna. I kiedy działa dobrze, widać to na każdym poziomie – od wiadomości powitalnej dla nowego pracownika, przez polityki ESG, aż po sposób, w jaki firma odpowiada klientowi na proste pytanie.

Jeśli miałbym z tej współpracy wyciągnąć jeden najważniejszy wniosek, byłby on prosty: nie da się mówić dobrze do ludzi, jeśli wcześniej się ich nie posłuchało. Ewa mnie tego nauczyła. Ja dodałem do tego formę i opowieść.

Razem stworzyliśmy język, który – mamy nadzieję – staje się językiem Ornsson Solutions.

Autor artykułu: Marcin Hałupka